Zamek Grodno
Pokaż Zamki i Pałace na większej mapielokalizacja
Materiały zaczerpnięte (źródła różne)
Baśnie i podania
Jak zamek dostał się w ręce Czechów
Za piastowskich czasów, kiedy ziemie te należały jeszcze do książąt świdnickich, na zamku sprawował władzę pewien nieznany dziś z imienia kasztelan. Dzielny był to rycerz, gdyż raz po raz z powodzeniem odpierał ataki wojsk czeskich, często zapuszczających się w owym czasie w te strony. Nie było normalnego sposobu do zdobycia tej ważnej Śląskiej warowni, wrogowie więc postanowili spróbować zdobyć ją podstępem. Otóż na sąsiedniej, dobrze widocznej Kruczej Skale zaczęła się pojawiać tajemnicza postać w rycerskiej zbroi. Widywali ją często zamkowi wartownicy, kilkakrotnie też przyglądał się jej sam kasztelan. Czegóż to nie czyniono, by pojmać tę postać, ta jednak zawsze znikała bez śladu! Nic więc dziwnego, że pośród załogi wyczuwało się wyraźne poruszenie, podenerwowanie, a w końcu lęk przed jakimś tajemniczymi, złymi siłami.
Pewnego razu, gdy znowu ujrzano na Kruczej Skale natręta, porozumiano się z nim na odległość. Opowiedział on wtedy o skarbach ukrytych na zamku, ale coś więcej powie tylko kasztelanowi, jeżeli ten samotnie przybędzie do niego. Cóż było robić. Kasztelan w zgodzie z rycerskimi zasadami udał się na wyznaczone spotkanie. Na to tylko czekali wrogowie. Pod Kruczą Skałą został on osaczony i obezwładniony, a czyhające opodal wojsko w zaskoczeniu wtargnęło do zamku, splądrowało go i puściło z dymem. Upamiętnia zaś to wydarzenie krzyż na Kruczej Skale.
O niewiernym słudze
W niespokojnym XV w. na zamku mieszkali rycerze-rozbójnnicy, którzy dość długo uprawiali zbójecki proceder, aż pewnego razu, w czasie kolejnej wyprawy natknęli się na oddział husytów i zostali doszczętnie wybici. Tylko jeden z nich uszedł z życiem. Pocwałował więc szybko ze swym sługą w kierunku Grodna, by zagarnąć zgromadzony tam majątek. Po drodze sługa postanowił rozprawić się ze swym panem i kiedy obaj podjeżdżali już pod górę – pchnął go z tyłu nożem. Los okazał się jednak sprawiedliwy. Po chwili spłoszony koń zrzucił z siodła niewiernego sługę, który stoczył się w dolinę Bystrzycy i skręcił kark. Przez długi czas jego pokutujący duch nagabywał potem nocnych podróżników.
Biała Dama na Grodnie
Od niepamiętnych czasów na zamku Grodno pojawia się Biała Dama. Nikt nie wie dokładnie, co to za tajemnicza zjawa. Jedni mówią, że to duch uśmierconej przed wiekami niewiasty z Zagórza, którą zły burgrabia wtrącił do więziennego lochu. Inni powiadają, że to duch dawnej pani zamku, która ze zgryzoty po utracie męża rzuciła się przy świetle księżyca do studni, a jeszcze inni utrzymują, że to wiecznie pokutujący duch księżniczki pogańskiej, która nie przyjęła wiary chrześcijańskiej i przyczyniła się do okrutnego morderstwa na przybyłym tu z Dobrą Nowiną misjonarzu.
Biała Dama była już przyczyną różnych zdarzeń, o których najlepiej opowiedzieć by mogły sędziwe mury tego zamczyska. Kiedyś burgrabia chciał ożenić swego syna, który już i wiek osiągnął dojrzały i wojować dzielnie potrafił, ten jednak gdy powrócił z kolejnej wyprawy, ujrzał przelotnie na zamku piękną dziewczynę, której nie mógł już zapomnieć. Na nic zdały się perswazje i nalegania ojca. Zakochany młodzieniec wierzył, że jego wybranka pojawi się jeszcze i wówczas poprosi ją o rękę. I rzeczywiście, pewnego wieczoru ujrzał ją znowu, podążył za nią na górny dziedziniec, a gdy owa wysmukła, piękna postać zniknęła w głębokiej studni – rzucił się tam również. Od tego czasu także jego duch błąka się po zamkowych komnatach.
Innym razem rzecz miała się całkiem inaczej. na zamek zajechało mnóstwo gości, by hucznie zabawić się do samego rana. Razem z rodzicami przybyła piękna i młoda Adelajda z przesławnego rodu Schaffgotschów. Nie od dziś adorował jej dzielny rycerz Bernard z Hugowiczów. Po wszystkich ceremoniach męskie grono – wedle ówczesnych obyczajów – zebrało się w sali rycerskiej (na nocne mężczyzn "rozmowy"), zaś niewiasty podejmowała pani domów swych komnatach. Z ich okien roztaczał się wspaniały widok na dolinę Bystrzycy.
Było już ciemno, gdy piękna Adelajda zapragnęła wyjść na dziedziniec, by zaczerpnąć świeżego, rześkiego powietrza i rozkoszować się romantyczną okolicą. Bardzo dyskretnie opuściła zatem towarzystwo i niepostrzeżenie przemknęła przez korytarz. Przy sali rycerskiej zauważył ją jednak czujny i wyczekujący takiej okazji Bernard. Odczekał więc chwilę, a kiedy przez okno ujrzał białą postać wychodzącą już z sieni na dziedziniec, szybko podążył za nią, – Adelajdo, to ty? – spytał półgłosem. Ona skinęła tylko na niego i wolnym krokiem podeszła do studni. Na moment jakby zastygła w bezruchu i nagle zniknęła w jej głębi. Nieszczęsny Bernard z przerażeniem zaczął wzywać pomocy. Wszyscy na zamku zerwali się na równe nogi i zbiegli, by zobaczyć, co się stało. Zbiegły też młode szlachcianki na czele z... Adelajdą. Gdy tedy ujrzał ją młody rycerz całą i zdrową rzucił się do jej stóp i wyznał otwarcie swą miłość, zaś rodzice młodych, cóż było robić, udzielili im swego błogosławieństwa. A zatem wszystko skończyło się szczęśliwie, zaś całą tę historię złożono na karb młodzieńczej wyobraźni. Tylko stary zamkowy strażnik uśmiechał się tajemniczo i spoglądał w miejsce, skąd najczęściej rozpoczyna swą wędrówkę tajemnicza Biała Dama.
Kasztelanka Małgorzata
W jednym z lochów zamku można zobaczyc szkielet który ma byc pozostałościami pięknej kasztelanki Małgorzaty. Jej ojciec, kasztelan pragnął dobrze wydac urodziwą córkę, ta jednak kochała na zabój biednego giermka. Pewnego dnia ojciec sprowadził do zamku bogatego lecz starego szlachcica. Spodobała się mu młoda Małgosia i jej ojciec pomiomo próśb córki dał szlachcicowi zgodę na ślub z nią. W dzień po weselu młoda para udała się na zamkowe mury podziwiac widoki. Wtedy kasztelanka zepchnęła starca w przepaśc, a sama powróciła do zamku z udawaną rozpaczą i powiadomiła ojca o "nieszczęśliwym wypadku". Ten jednak wszystko widział i skazał córkę na śmierć głodową, poprzez zamurowanie w lochu.
Tajemnice Dolnego Śląska
O Zamku Grodno wspomina niemiecki saper, Leonhard von Schreck, autor tajemniczych listów, które otrzymała autorka książek, poświęconych tajemnicom Dolnego Śląska (dziennikarka "Słowa Polskiego") Joanna Lamparska. Pod dziedzińcem Grodna miała być rzekomo schowana i zabezpieczona minami tajemnicza, obita blachą skrzynia. O szczegółach można dowiedzieć się z książek "Tajemnice ukrytych skarbów" oraz "Tajemnice, zamki, podziemia" autorstwa Joanny Lamparskiej.
Cała Prawda o Zagórskim Szkielecie
Nieopodal Zagórza istniała kiedyś murowana twierdza Homole. Jej właściciel był znanym rozbójnikiem i postrachem okolicy, w bandycki sposób pobierającym haracz (nazywany powszechnie winietkami) za możliwość bezpiecznego podróżowania po jego "krainie". Posiadał on aż trzy córki, z których najstarsza miała na imię Małgorzata. I tę właśnie Małgorzatkę upatrzył sobie na żonę podstarzały oraz owdowiały właściciel Grodna, też zresztą zbój. Dorastająca panienka nie o takim mężu marzyła, jednak zgodnie z ówczesną mentalnością nikt jej o zdanie nie pytał i kontrakt małżeński został zawarty bez jej zgody. Ceremonia ślubna odbyła się szybko i bez zbędnego rozgłosu. Małgorzata zamieszkała ze swym niechcianym małżonkiem na zamku w Grodnie. Ich pożycie nie układało się najlepiej, tym bardziej, że po okresie zachwytu świeżym nabytkiem znudzony żonkoś przykładał coraz mniej uwagi do oziębłej Małgochy. Powolutku czas upływał jej przeważnie na robótkach ręcznych, spacerach po okolicy i przesiadywaniu w oknie zamkowej komnaty.
Pewnego dnia, na pomoc w umacnianiu twierdzy przybył młody jurny oficer z oddziałem muszkieterów. Polubili się. Bardzo się polubili. I choć nie było dowodów na to, że para oddawała się cielesnym uciechom, stary zaczął coś podejrzewać. Kiedy na zamku ukończone zostały wszelkie prace fortyfikacyjne, dokonano oficjalnego przeglądu umocnień. Liczna świta w asyście kasztelana i jego żony sprawdzała wszystkie szczegóły zamkowej architektury. Tak się jednak nieszczęśliwie złożyło, iż niezbyt sprawny fizycznie kasztelan poślizgnął się i spadł z wysokiego muru do fosy. Przeżył upadek z dużej wysokości, lecz odniósł poważne obrażenia i po kilku tygodniach odszedł z tego świata. Przedtem jednak posądził Małgorzatę o zdradę małżeńską i umyślne zepchnięcie z zamkowego muru. Nieszczęsną żonę rozkazał żywcem zamurować w lochu, a jej domniemanego kochanka łamać kołem. Zrozpaczona Małgorzata zginęła niebawem z braku powietrza. Jej zwłoki przetrwały w zamurowanym pomieszczeniu całe wieki; natrafiono na nie dopiero w XIX stuleciu przy renowacji warowni. Z początkiem XX wieku przykute do muru szczątki biedaczki umieszczono we wnęce na 1. piętrze, czyniąc zeń największą atrakcję zamku Grodno. Z czasem szkielet pochowano, zastępując go nowym - wykonanym z plastiku. Kilkanaście lat temu zdecydowano się na powrót do natury i ponownie umieszczono w lochu autentycznego kościotrupa.
Historia
Według tradycyjnych przekazów kamienną twierdzę w Zagórzu zbudował w 1189 roku syn Władysława Wygnańca, książę Bolesław I Wysoki. Bardziej realny wydaje się pogląd, że budowę warowni w ramach tworzenia strategicznego pasa obronnego przeciwko Czechom rozpoczął na przełomie XIII i XIV stulecia książę świdnicko-jaworski Bolko I, zaś pewne jest jednak dopiero to, że za czasów jego syna, Bernarda Świdnickiego w 1315 roku na zamku mieszkał burgrabia Kylian von Haugwitz. W połowie XIV wieku warownia należała do Bolka II Małego, a po jego śmierci w 1368 przeszła na własność żony Agnieszki, by w roku 1392 trafić w ręce królów czeskich, w imieniu których władzę sprawowali starostowie. W XV stuleciu zamkowe wzgórze zamieszkiwały śląskie rody rycerskie, w czasie niepokojów związanych z wojnami husyckimi często trudniące się rozbojem. Źródła wymieniają rycerza Nicola von Rydnicz, który w roku 1424 wykupił Grodno od swego zięcia Buschke von Hollheim za 1000 marek, a następnie przekazał je wnukowi. W okresie 1443-1450 zamek był gniazdem zbójeckim Jerzego Puczka.
Okres 1466-1535 to czasy zbójeckich rządów rodziny von Czettritz. W roku 1535 od Hermanna von Czettritz Grodno otrzymał Christoph I Hoberg jako zastaw za pożyczone 1600 węgierskich guldenów. Dziesięć lat później wdowa po Krzysztofie Eufemia odsprzedała zamek za tę samą kwotę sekretarzowi wrocławskiego biskupa Jakuba von Salza, Matthiasowi von Logau. Ten przy finansowej pomocy rodziny przebudował twierdzę w stylu renesansowym i ufortyfikował ją, przystosowując do zadań obrony artyleryjskiej. Pod koniec XVI wieku formalnym właścicielem zamku został cesarz Rudolf II. W celu uzyskania politycznego poparcia i w nagrodę za dzielną postawę w walce Habsburgów z Turkami nadał on Grodno mołdawskiemu hospodarowi Michałowi Walecznemu, który przypuszczalnie nie zdążył nawet obejrzeć swego kosztownego prezentu, albowiem w 1600 roku jego wojska rozniosła armia hetmana Jana Zamoyskiego, a sam Michał oskarżony przez rozczarowanych Austriaków o zdradę, został wkrótce pojmany i sczezł w więzieniu. W efekcie tych przykrych wydarzeń warownia na krótko znalazła się w rękach cesarskiego radcy dworu Bernharda barona von Funfkirchen (1602-05), a potem Georga von Kuhl (1605-07).
W 1607 gospodarzem Grodna został Georg hrabia Hohenzollern-Sigmarinen. Przed śmiercią przekazał go córce Annie, która wniosła zamek jako wiano swojemu brandenburskiemu mężowi Augustowi baronowi von Roch. Po zejściu Augusta w 1659 Anna utonęła w objęciach szczęśliwego Christopha von Hoberg z Roztoki i odtąd przez kolejne 20 lat Krzysztof panował w nadszarpniętej już wyraźnie przez wydarzenia wojny trzydziestoletniej skalnej rezydencji. W 1679 za kwotę 36000 talarów nowym właścicielem Grodna został Georg Gottfried baron von Eben, którego rządy tak bardzo nie podobały się okolicznej ludności, że pewnego dnia coś pękło i sfrustrowani chłopi rozpoczęli rewoltę szturmem na zamek. Ofensywa ta zakończyła się dla nich pełną klęską, bowiem nie tylko zamku nie zdobyli, ale też narazili się na jeszcze większe szykany, a w dodatku przywódców powstania przykładnie powieszono. Druga połowa XVII stulecia to okres powolnego upadku strategicznego znaczenia twierdzy, przypieczętowany pożarem renesansowej części wieży w roku 1689. W kwietniu 1717 majątek odziedziczyła córka von Ebena Anna Eleonore von Reibnitz i szybko pozbyła się go, odstępując za 17000 talarów hrabiemu Alexandrowi Ludwigowi von Winterfeld. Ten jednak wkrótce zmienił zdanie i już w dwa lata później (1722) odsprzedał dobra wraz z siedmioma wsiami za kwotę 97 tysięcy talarów Pawłowi von Reibnitz(?), który niedługo po tej transakcji zmarł. Później coraz bardziej zaniedbana budowla jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli i wreszcie około 1774 została ostatecznie opuszczona. Żeby było jeszcze smutniej, 16 września 1789 zawaliła się ściana południowa na dziedzińcu górnym, pociągając za sobą część skrzydła mieszkalnego.
W 1819 dobra w Zagórzu rozparcelowano na życzenie wierzycieli, a cztery lata później zamek stał się własnością mieszkańców wsi i pewnie czekałby go los kamieniołomu, gdyby nie wrocławski profesor Johann Gustaw Gottlieb Busching. Wykupił on Grodno 18.09.1823 i z jego inicjatywy oraz pod nadzorem mistrza Schlossena z Walimia już w roku następnym rozpoczęto prace remontowe, które z jednej strony uratowały cenny zabytek, z drugiej jednak wprowadziły szereg modyfikacji zgodnych z wyobraźnią gospodarza, ale już niekoniecznie odpowiadających prawdzie historycznej. Po śmierci profesora w 1840 roku warownię nabył właściciel wsi Zagórze Friedrich von Burghaus, a po nim 15 lat później kupiła ją baronowa Emile von Zedlitz und Neukirch i oddała w spadku najmłodszemu synowi, szambelanowi królewskiemu Maxowi von Zedlitz. W międzyczasie etapami przez cały XIX wiek prowadzono działania konserwacyjne - w ich efekcie częściowo regotyzowano i wzmocniono zamkowe mury, odnowiono sgraffita oraz zrekonstruowano część umocnień. Pozwoliło to zagospodarować ruinę i tak w 1904 otwarto tutaj schronisko z gospodą, letnim teatrem oraz muzeum, w którego zbiorach znalazły się meble, malarstwo, stara broń, zbroje rycerskie, naczynia i gobeliny. Przy wejściu pobierana była opłata za zwiedzanie; właściciel w ten sposób rekompensował sobie koszty poniesione na renowację budowli. Po 1945 roku zamkowe wyposażenie zostało rozgrabione, a pomieszczenia zdewastowane. Krążą wieści o cennych skarbach jakoby ukrytych w skalnych podziemiach warowni, przy czym ogromnej wrzawy narobiły listy wysyłane do redakcji jednej z wrocławskich gazet przez niemieckiego sapera, biorącego rzekomo udział w ukrywaniu tych osobliwości. Jak dotąd nikt niczego nie znalazł, a ów saper nigdy się nie ujawnił. W latach 50-ych prace remontowe wznowiono, a w roku 1965 na terenie warowni otwarto Muzeum Regionalne PTTK. Zamek otrzymał wówczas popularną dziś nazwę Grodno.